wpływ izolacji i kwarantanny na stan psychiczny
Drodzy Rodzice, Uczniowie, Nauczyciele,
Aktualna sytuacja w Polsce zaskoczyła nas wszystkich. Pojawienie się pandemii w zawrotnym tempie zmieniło nasze życie we wszystkich jego obszarach. To, co się dzieje na całym świecie w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w istotny sposób może rzutować na nasz stan psychiczny.
Dla wielu osób już samo pojawienie się pandemii COVID-19 może być bardzo stresujące. Liczni z nas, co zrozumiałe, zaczynają obawiać się o bezpieczeństwo swoje i bliskich. Negatywne emocje, lęk i niepokój mogą nasilać się szczególnie w sytuacji odizolowania, która wymusza na nas zerwanie kontaktu z najbliższym otoczeniem, z przyjaciółmi, z pracą, z naszymi przyzwyczajeniami. Konieczność przymusowej kwarantanny wymaga od nas porzucenia wielu planów, rezygnacji z przyzwyczajeń, przestrzegania restrykcyjnych nakazów, a przede wszystkim błyskawicznego zaadoptowania się do wielu zmian na raz.
Z konieczności musimy przyzwyczaić się również do niemal stałego poczucia zagrożenia. W efekcie u niektórych z nas mogą pojawić się zaburzenia snu i łaknienia, osłabienie koncentracji uwagi, zwiększone spożycie używek oraz inne, negatywne konsekwencje obciążenia długotrwałym stresem. W skrajnych przypadkach niektórzy z nas mogą borykać się z nasilonymi objawami, lęku, paniki, hipochondrii, epizodów depresyjnych, czy myśli rezygnacyjnych. Dotyczy to szczególnie osób o niskiej odporności na stres, wrażliwych, pozbawionych wsparcia, samotnych, starszych, po traumach, zmagających się z chorobami natury psychicznej. Szczególnie ci ostatni w obecnej sytuacji, kiedy ludzkość niemal na całym świecie świat żyje w ciągłym braku poczucia bezpieczeństwa, są znacznie bardziej narażeni na pogłębienie się negatywnych objawów w sferze emocjonalnej.
To, co potęguje lęk to niedoinformowanie lub sprzeczne informacje. Niestety, będąc w izolacji wielu z nas stale poszukuje informacji o nowych zachorowaniach, zgonach, o błyskawicznym tempie rozprzestrzeniania się wirusa, całymi dniami śledzi newsy w telewizji, sprawdza wiadomości w internecie, przegląda media społecznościowe. Osoby wrażliwe, z tendencją do hipochondrii, wyobrażając sobie własną chorobę, czy nawet śmierć, intensywniej niż dotychczas mogą doświadczać stanów silnego lęku czy wręcz paniki. Taki podwyższony stan lęku może w pewnych sytuacjach doprowadzić do irracjonalnych zachowań, których dziesiątki przykładów możemy obserwować w ostatnim czasie (np. masowe wykupywanie leków „na wszelki wypadek”, czy żywności „na zapas”).
A więc dlaczego tak łatwo i bezkrytycznie powielamy myśli i odczucia innych ludzi? Skąd bierze się panika? Aby lepiej zrozumieć siebie w tej nowej dla nas sytuacji, warto poznać te powszechnie obecne mechanizmy.
Zasadne jest w tej sytuacji sięgnięcie do czasów prehistorii….
Początki istnienia ludzkiego gatunku były bardzo trudne. Człowiek był stale narażony na wiele niebezpieczeństw. Aby móc przetrwać ludzie zbierali się więc w grupy. W obliczu licznych zagrożeń, tylko w grupie można było przetrwać. Przebywając w środowisku, w którym wręcz roiło się choćby od groźnych zwierząt, człowiek musiał kierować się instynktem i odruchami, które odpowiadały za reakcje na zagrożenie. To jego instynkt rozkazywał mu czuć strach i uciekać kiedy nadchodziło zagrożenie. Kiedy jeden członek grupy wyczuwał zagrożenie, natychmiast dzielił się nim z innymi, wtedy również pozostali w grupie zaczynali odczuwać zagrożenie. Odczuwanie strachu powodowało, że ludzie mobilizowali się do wzajemnej obrony. Siła tej emocji sprawiała, że mogli oni skupić całą swoją energię na zagrożeniu, które stanęło im na drodze. Dzięki temu mogli błyskawicznie podjąć decyzję ratującą życie: uciekaj albo walcz. A więc panika zapewniała między innymi szybkie przygotowanie do ucieczki, co umożliwiało skuteczne uniknięcie niebezpieczeństwa. Takie zachowania to efekt tysięcy lat ewolucji, której celem było i jest nadal przetrwanie naszego gatunku.
A dziś? Zastanówmy się przez chwilę, czy odczuwaliśmy kiedykolwiek niepokój tylko dlatego, że ludzie znajdujący się wokół nas rozmawiali o czymś, co ich niepokoi? Jak czulibyśmy się, gdyby, stojąc w tłumie, nagle kilka osób bez wyraźnego powodu zaczęłoby nagle uciekać? A może zdecydowaliśmy się kiedyś kupić coś niezbyt niepotrzebnego „bo wszyscy to brali”?
Pomimo, iż przez lata ewolucji udoskonaliliśmy znacząco umiejętność rozumowania logicznego, ten mechanizm „rozsiewania się” paniki nadal funkcjonuje i ma się dobrze. Dlaczego ewolucja go nie wyeliminowała? Dlaczego wciąż jest tak powszechny? Otóż mechanizm ten zapewnia nadal szybką reakcję (jak się okazuje czasem się to przydaje, gdy trzeba szybko uciekać z miejsca zagrożonego, kiedy np. zobaczymy na drodze żmiję, albo, kiedy włącza się alarm przeciwpożarowy). Tłum zwalnia nas z w takiej sytuacji z racjonalnego myślenia. Gdybyśmy wówczas chcieli analizować szczegółowo wszystkie przesłanki, wysnuwając z nich logiczne wnioski (bo np. przecież żmija pozostawiona w spokoju nigdy nie zaatakuje czegoś większego od siebie), stracilibyśmy cenne sekundy i energię, które mogły by nam ocalić skórę. Odczuwanie paniki pobudza więc w nas impulsywność, która gwarantuje szybką reakcję.
Wróćmy na chwilę do naszej obecnej sytuacji spowodowanej koronawirusem…
Lęk, wywołany przez pandemię sprawia, że jeszcze przez wiele tygodni będzie to temat przewodni naszych rozmów. Strach i obawy przed słabo poznaną chorobą rzeczywiście mogą silnie przytłaczać zarówno dorosłych, jak i dzieci, mogą więc rodzić poczucie zagrożenia. Ludzie w tej sytuacji szybko dzielą się wszystkimi negatywnymi informacjami i emocjami, które słyszeli, czytali, oglądali. Informacje te w naturalny sposób wywołują emocje, które stanowią sygnał zagrożenia, a więc mają nas nastroić psychicznie do „ucieczki”, którą można rozumieć w obecnych czasach jako określone impulsywne działanie. Następuje efekt lawiny. W dalszej kolejności oznacza to szybkie rozprzestrzenianie się poczucia niepokoju i strachu po wszystkich członkach danej grupy. Kiedy lęk nastroi nas do reakcji pod tytułem „walcz” możemy chcieć przetrwać nawet kosztem drugiego człowieka. A więc nie dziwmy się, gdy zobaczymy kogoś, kto kompulsywnie wykupuje cały zapas mydła w sklepie, bądź gromadzi zapas leków „na wszelki wypadek”, pozbawiając ludzi naprawdę potrzebujących możliwości leczenia.
Oddanie się we władanie takim emocjom nie wróży niczego dobrego i na pewno nie pomoże nam zachować sił niezbędnych do dalszego funkcjonowania w aktualnych okolicznościach. Warto zdawać sobie sprawę, że w tej sytuacji nie jesteśmy całkowicie bezbronni – możemy mieć realny wpływ na nasze samopoczucie, a co za tym idzie na zachowanie lepszej kondycji psychofizycznej.
Co więc możemy zrobić, aby nie ulegać panice?
Każdy z nas może podjąć proste kroki, dzięki którym nie musimy na własne życzenie obniżać swoich zdolności adaptacyjnych.
- Najważniejsze, aby zdawać sobie sprawę z istnienia mało zależnych od nas mechanizmów, które podświadomie wpływają na nasze emocje i lęki (patrz wyżej) – pozwoli to na uruchomienie racjonalnego myślenia, dzięki któremu ocenimy sytuację „ na chłodno” i podejmiemy najlepszą dla nas decyzję.
- Na co dzień warto mieć plan na kolejne dni naszej izolacji, jest to bardzo ważne dla higieny psychicznej. Powinniśmy więc starać się zaplanować w miarę szczegółowo, co i kiedy będziemy robić, najlepiej z podziałem na obowiązki (np. w środę do południa posprzątam szafki w kuchni) oraz przyjemności (po południu obejrzę dobry film”). Takie „interwałowe” funkcjonowanie, czyli kolejne realizowanie punktów dnia od – do znacznie ułatwia zajęcie myśli czymś innym niż stałe rozmyślanie o zagrożeniu.
- Warto robić długie przerwy od śledzenia newsów we wszelkich mediach na temat zagrożeń związanych z koronawirusem; ciągłe skupianie się na tym problemie może nasilać niepokój.
- Należy selekcjonować informacje, oddzielać fake newsy i plotki od rzetelnych informacji.
- Warto rozmawiać z osobami, do których mamy zaufanie o naszych obawach. Ważne aby nie była to osoba, która łatwo ulega negatywnym emocjom i panice.
- Należy często podejmować drobne aktywności, które nas relaksują i rozluźniają.
- Warto zadbać o siebie i swoje ciało, zdrowo się odżywiać, wysypiać, wykonywać lekkie ćwiczenia.
Warto wiedzieć, że od tego jak my sami poradzimy sobie z tą sytuacją zależy to, jak nasze dzieci zareagują na stres związany z koniecznością izolacji i powszechnym niepokojem. Rodzicie, którzy reagują ze spokojem i nie ulegają panice, będą stanowić najlepsze wsparcie dla swoich dzieci.
A więc nie poddawajmy się powszechnej panice, starajmy się chłodnym okiem oceniać informacje, jakie do nas docierają i przestrzegajmy wszelkich, koniecznych środków ostrożności. A jeśli u kogoś wystąpią niepokojące objawy natury psychicznej nasi pracownicy służą pomocą.
mgr Monika Szczerba – psycholog